Adopcja – czy jesteś gotowy?
Zastanów się.
Czy naprawdę masz czas, miejsce i środki finansowe potrzebne do tego, żeby przygarnąć zwierzaka w sposób świadomy i odpowiedzialny? Wiesz, że jest to obowiązek na kolejnych piętnaście lat, a może dłużej? To żywa istota, po pierwsze ma uczucia i emocje, po drugie może niekoniecznie zgadzać się z Twoim wyobrażeniem, po trzecie kiedyś zachoruje – a wtedy będziesz musiał poświęcić swój czas i swoje pieniądze (bo koty, jako podłe stworzenia, same na siebie nie zarabiają pasożytując na naszym portfelu), a także i długie nieprzespane noce na leczenie chorego pupila. Pupil może zacząć śmierdzieć, zrobić się niemrawy, stracić cierpliwość do miętoszenia i buziaczkowania (o ile kiedykolwiek ją przejawiał).
Czy jesteś tego wszystkiego świadomy?
Każdy z nas potrzebuje też odpoczynku, momentu w którym rzuci cały pracowy majdan w kąt, wyciągnie walizkę i wyjedzie, choćby na kilka dni, na drugi koniec świata. Najchętniej wyłączając komórkę. Kota niestety nie da się wyłączyć, nie da się go też przełączyć w tryb stand by. Czy zatem znajdziesz miłosiernego człowieka/sąsiada/wujaszka, który to Twoim zwierzyńcem się zajmie? Koty go będą znać i lubić, a ten z poświęceniem, codziennie zaglądnie do futer wyczyścić kuwetę i sypnąć karmę?
Kolejnym pytaniem, które musisz sobie zadać (zwłaszcza będąc w tym momencie singlem) – czy w wypadku pojawienia się potomka nie ulegniesz zbiorowej histerii skoncentrowanej na kotach wgryzających się w grdyki pociech? Albo nie spanikujesz na widok kota, tylko ze względu na fakt, że spodziewasz się dziecka, a ni stąd ni zowąd ktoś wymówił wyraz toksoplazmoza?
Może też być tak, że rodzinę już posiadasz, pociechy męczą o kotka, Ty w zasadzie nie masz nic przeciwko. Nie zapomnij jednak skonsultować się z drugą połówką! Ona też może mieć coś do powiedzenia. Najlepiej temat przedyskutować ze wszystkimi domownikami. Współlokatorzy też się pod to wliczają. Zajmować zwierzęciem będziecie się wszyscy, nikt chyba nie zamknie futrzaka w pudełku i nie będzie wypuszczać tylko będąc w mieszkaniu – a przynajmniej mam taką nadzieję.
Staraj się nie zapominać, że jakkolwiek kot starszy powinien być stateczny, a kot oswojony chętny głaskom, są to jednak zawsze zwierzęta. Samodzielne jednostki obronno zaczepne, które kierują się własnymi, nie zawsze dla nas zrozumiałymi zasadami, co wiąże się niejednokrotnie z nieporozumieniami na linii kot człowiek.
Możliwe, że stracisz swoje ulubione bibeloty, zasłonki zostaną podarte w drobny mak, a ukochany sweter znajdziesz na środku pokoju z wygryzioną dziurą wielkości pięści – co mi się nomen omen kiedyś zdarzyło.
Jeżeli jesteś na to, i wiele innych „rozczarowań” przygotowany, to znaczy że możesz dzwonić pod podany w ogłoszeniu adopcyjnym numer. Prawdopodobnie należysz do grona wybrańców, którzy mogą coś kotu zaoferować, a będzie to ciepło rodzinnego domu.
Niezbędnik kociarza z punktu widzenia kota, wygląda tak:
- Kuweta. Zdecydowany number one dla Ciebie. Na początek polecamy jak najprostszą z jak najmniej wymyślnym żwirkiem – zwyczajny bentonitowy, dobrze się zbrylający będzie doskonalym wyborem. Nikt nie lubi brodzić po kostki we własnych odchodach, zasada pierwsza mówi o częstym czyszczeniu kuwety. Stąd do podpunktu pierwszego dopisz też łopatkę do żwirku.
- Woda. Jeżeli jesteśmy przy numerze jeden, to woda jest zdecydowanie najważniejsza dla kota. Musi mieć do niej zawsze nieograniczony dostęp, musi być świeża i codziennie wymieniana.
- Miski. Najłatwiejsze w utrzymaniu czystości są te metalowe. Dodatkowo powodują najmniej uczuleń kontaktowych, łatwo je czyścić i wyglądają estetycznie. Wadą jest to, że głośno brzęczą kiedy głodny kot uderza nimi o ścianę, jeżeli wiecie co mam na myśli. Pamiętajmy o ustawieniu misek z jedzeniem i wodą jak najdalej się da od kociej toalety.
- Jedzenie. Jeden konkretny rodzaj, nie musisz mieć karm pięciu producentów w dziesięciu miseczkach. Urozmaicenie posiłków wprowadź dopiero wtedy, kiedy zwierzę naprawdę znudzi się znanym mu pokarmem.
- Drapaki. To już wyższy poziom zaawansowania, musisz posprawdzać które naprawdę kręcą Twojego kota. Niektóre służą do drapani pionowo, inne do drapania poziomo – najpierw podglądnij, jakie zwyczaje ma Twój nowy domownik.
- Koci kocyk. Polarki świetnie się sprawdzają. I nie, nie licz na to, że tam gdzie go położysz, położy się Twój podopieczny. Raczej Ty przeniesiesz kocyk tam, gdzie Jaśnie Kot będzie sobie życzył (czyt. polegiwał)
- Zabawki. Proponowałabym na początek zaopatrzyć się w jakąś najtańszą piłeczkę (moje koty namiętnie je rozgryzają, nie ma więc sensu inwestowanie w te droższe) i zabawkę na wędce. Bardzo szybko zrozumiesz, że zabawka na wędce to rozrywka nie tylko dla Twojego futrzastego.
- Transporter. Jeżeli kot zachoruje, lub jeżeli nawet tylko musisz go gdzieś przewieźć, zrób to bezpiecznie. Transportery plastikowe wydaja się być najsensowniejsze pod względem bezpieczeństwa i wygody kota, a do tego łatwo je sprzątnąć, w wypadku wpadki.
- Nastawienie. Przemyśl wszystko jeszcze raz. Uświadom sobie, że kot to nie mały człowiek w futerku. Co więcej, to nie pies, fretka, ni inna gadzina. To kot. I musisz wiele czasu poświęcić na to, żebyście zadzierzgnęli wzajemną, obustronnie satysfakcjonującą więź.