Po co kastrować wolno żyjące koty?

Przede wszystkim po to, aby ograniczyć populację kotów wolno żyjących. Niechęć większości lokatorów do kotów żyjących w piwnicach uzasadniana jest zazwyczaj argumentem „jest ich za dużo i śmierdzą”. Kastracja kotek to sposób na to, żeby kotów za dużo nie było, kastracja kocurów – żeby nie śmierdziało.

Kastrując wolno żyjące kotki, zapobiegamy rodzeniu się kociąt i ich umieraniu na koci katar, panleukopenię, z niedożywienia, pod samochodami, w zębach psów… Bardzo niewielu kociętom udaje się dożyć dorosłości. Kto raz zobaczył umierające kociaki z zaropiałymi pyszczkami i wrzodami zamiast oczu, ten nie ma żadnych wątpliwości.

Ponadto kastracje bardzo dobrze wpływają na zdrowie. Kocic po kastracji nie wyniszczają już ruje, ciąże, porody i karmienie kociąt. Nie grozi im ropomacicze. Stają się silniejsze, dorodniejsze. Kocury nie wdają się w bójki, przestają się włóczyć w poszukiwaniu kotek do zapłodnienia.

Wolno żyjące kastrowane koty muszą być oznakowane.

Robi się to przez nacięcie ucha (pod narkozą, w czasie zabiegu kastracji). To bardzo ważne – w ten sposób wiadomo, które kotki już nie będą się rozmnażać, i nie trzeba ich łapać.

Jak wybrać lecznicę?

Wybieramy taką lecznicę, której personel ma doświadczenie w postępowaniu z dzikimi kotami. To trudni pacjenci, nie można bać się dać im zastrzyk, odpchlić, posprzątać klatkę. Po operacji kotki nie mogą od razu wrócić na podwórko. Co najmniej trzy dni powinny jeszcze przebywać pod nadzorem – w lecznicy lub w domu (np. w klatce wystawowej). Jeśli jest taka możliwość, kotkom można przedłużyć czas rekonwalescencji do tygodnia, a nawet dziesięciu dni, ale tylko jeśli normalnie jedzą. Wiele dzikich kotek stresuje się i odmawia jedzenia, w takim przypadku trzeba je wypuścić z powrotem na podwórko – natychmiast odzyskują apetyt. Kocury wypuszczamy następnego dnia po kastracji, kiedy już całkiem minie wpływ narkozy.

 Jak złapać dzikie koty?

Akcję kastracyjną zawsze należy przeprowadzać w porozumieniu z karmicielami. Jeśli karmiciele mają wątpliwości co do kastracji, boją się o koty – najpierw trzeba ich do tego przekonać. Najczęściej podwórkowe koty karmione są przez panie, głównie starsze. Namówienie ich do współpracy to połowa sukcesu. A potem trzeba koty złapać… Łapanie „dziczków” wcale nie jest takie trudne, ale warto znać kilka trików i zaopatrzyć się w odpowiedni sprzęt.

Najłatwiejszy sposób łapania – jeśli koty podchodzą do karmicielki i pozwalają się głaskać, przy karmieniu trzeba po prostu kota „capnąć” za skórę na karku (tak jak kotka przenosi kociaki) i szybko włożyć do transportera (uwaga – otwarty transporter stawiamy na sztorc, otworem do góry i wkładamy kota, szybko zamykając drzwiczki – dzięki temu zmniejszamy szanse na ucieczkę).

Najczęstszy sposób to łapanie do klatki-łapki. Taką klatkę można wypożyczyć w fundacjach, w gminnych Biurach Ochrony Środowiska. Klatka-łapka jest tak skonstruowana, że automatycznie zamyka się, kiedy kot wejdzie do środka i nadepnie na zapadkę. A co zrobić, żeby kot chciał do niej wejść? Zwabić jedzeniem.

DSC07559m

Wyższa szkoła jazdy, czyli łapanie w podbierak. Podbierak musi być mocny, bo kot to duża i silna „ryba”. Jeśli uda się zarzucić podbierak na kota, od razu należy przydeptać rączkę do ziemi – żeby zapobiec ucieczce. Na szarpiącego się kota zarzucamy ręcznik lub koc, aby się uspokoił, a następnie wkładamy zwierzaka do transportera.

Uwaga! Łapiąc dzikie koty, zawsze trzeba mieć bardzo grube i mocne rękawice (a na wszelki wypadek – wodę utlenioną i plastry). Złapany dziki kot jest przerażony i za wszelką cenę próbuje się wydostać, uciec. Żeby uspokoić spanikowane zwierzę, nakrywamy transporter lub klatkę-łapkę dużym ręcznikiem.

 A czy inne koty nie odrzucą kotki po operacji? Czy kocury nie zamęczą wykastrowanego kolegi?

Z moich doświadczeń wynika, że to mity. Po kastracji kotki wracają na swoje podwórko bez problemów (czasem obrażają się na dzień lub dwa). Często byłam świadkiem wzruszających powitań przez współtowarzyszy z podwórka – ocieranie się, dotykanie noskami. Większość kotek po kastracji zyskuje silną pozycję w stadzie, stają się odważne i pewne siebie. Wykastrowany kocur przez pewien czas jeszcze ma hormony we krwi, więc żaden inny kot nie zauważa, że czegoś mu ubyło. Wśród kilkuletnich kocurów, mimo kastracji, często utrzymuje się nawyk znaczenia (tyle że zapach jest dużo łagodniejszy). Jeśli boimy się zmiany statusu kocura, zacznijmy kastracje od najsilniejszych kocurów, od „przywódców”, którym żaden młokos nie zagrozi niezależnie od tego, co mają (lub nie) pod ogonem.

Można zadać sobie pytanie: po co więc kastrować dziczki, skoro „selekcja naturalna” i tak ogranicza ich populację? Oto moja subiektywna odpowiedź – żeby nie było cierpienia i bolesnego umierania niechcianych kociąt. Żeby każdy kot miał dobre życie. Żeby nadszedł taki dzień, w którym każdym kotem, czy to w domu, czy na podwórku, będzie się opiekował odpowiedzialny człowiek. Taki dzień, w którym schroniska będą puste, a kocie życie cenne. Kiedy kotów nie będzie za dużo.

Jana Zamięcka