Dom Spokojnej Kotości (DeSKa)

Rozglądam się po swoim domu. A właśnie – swoim? A może już raczej kocim? Kocio-psim? Kocio-pso-fretkowo-szczurzym? Dobrze, zostańmy przy pierwszej wersji – bezpiecznej, choć nieprecyzyjnej. Bo jak mówić o SWOIM domu skoro żeby siąść na fotelu trzeba się wykazać sprytem i szybkością? Trochę jak w tej reklamie: „trzeba mieć refleks, babciu”. Czasem zajmowanie miejsc przy stole raczej przypomina grę towarzyska w komórki do wynajęcia – krzeseł jest o jedno mniej niż graczy i „ciapa” zostaje bez krzesła. A nawet jak zdąży się posadzić pupę na krześle to triumf szybko mija, bo przynajmniej jeden kot uważa, ze nie ma przeszkód by mu służyć za poduszkę. O łóżku i walce o kołdrę, nie wspomnę. Walkę o poduszki przegrałam dawno. Kotość jest wszędzie… A nie jest to taka przeciętna Kotość. Po firankach nie wspinają się małe kociaki – nie tylko dlatego ze nie mam firanek, proszę mnie za słowo nie łapać. Kotość mianowicie jest raczej starsza, a przynajmniej dojrzała.

Nie każdy może trafić do Kotości – trzeba spełnić jeszcze warunek szczególny, a raczej dwa:

  • Pierwszy to ten, żeby nikt się o kandydata na pensjonariusza nie zabijał by dać swoją kanapę i miseczkę.
  • Drugi to taki że pensjonariusze nie są w 100% zdrowi. Procent tej ułomności może być różny i obejmować różne członki oraz organy. Brak łapki, oka jednego lub obu, ogonka + przetrącony tył, mocznica, wiek tak w drugiej dziesiątce, FIV i inne „cechy szczególne”.

Przyszli pensjonariusze trafiają do Koterii jako koty wolno żyjące, nieoswojone, przeważnie już chore lub zaczynające chorować zaraz po zabiegach. Leczą się długo, na tyle długo by okazało się, że to „nie oswojenie” to była ściema. Zaczynają się powolne podchody w kierunku głaskania, udeptywania i mruczenia. Są już prawie zdrowe, zupełnie oswojone tylko… tylko, że nie mogą wrócić na ulice bo: testy wykazały FIV lub badania krwi potwierdziły uszkodzenie nerek, mają przetrącony zadek i nie mogą już sprawnie biegać i się wspinać. Czasem takiego delikwenta ktoś adoptuje. Czasem znajdzie się miejsce w Domu Spokojnej Kotości.
Anna Wypych

Koty z DeSKi potrzebują Twojej pomocy

Koty chore na białaczkę, w dobrych warunkach, mogą żyć wiele lat. By tak się styało muszą mieć odpowiednią karmę, zapewnione jak najlepsze warunki życia , leki wzmacniające odporność i stałą opiekę medyczną. To wszystko jest kosztowne.