Agresja – syndrom głaskanie-gryzienie

Objawy: może wystąpić w sytuacji, gdy głaskany kot (niezależnie od tego, czy sam domaga się pieszczot czy wynikają one z naszej inicjatywy) początkowo okazuje z tego powodu zadowolenie, by po jakimś czasie nagle złapać za rękę, podrapać lub ugryźć opiekuna.

Powody wystąpienia tej formy agresji: często sytuacja taka ma miejsce kiedy kot leży rozleniwiony (np. na słońcu) a człowiek „przeszkadza” mu w odpoczynku. Niektóre koty atakują gdy czują, że nadmiernie się rozluźniły i przez to straciły czujność – jest to mechanizm obronny wynikający z natury kota. Może też być tak, że pogłaskaliśmy miejsce, gdzie kot nie chce być dotykany. Statystycznie ta forma agresji częściej dotyczy kocurów.

Innej przyczyny tego stanu możemy upatrywać w dzieciństwie kota – udowodniono, że koty, które w dzieciństwie nie miały możliwości wychowywać się w miocie lub z matką, nie miały jak nauczyć się tzw. kontrolowanego gryzienia. Polega to na tym, że kocięta podczas zabawy gryzą się, po czym jeden z nich piszczy, co jest sygnałem dla drugiego, że należy gryzienia zaprzestać. Koci jedynak lub wcześnie osierocony kociak nie nauczy się tego ani od matki, ani od rodzeństwa, w związku z tym może „wypróbowywać” człowieka, do jakich granic może się w kontakcie z nim posunąć.

Niewprawne oko opiekuna może nie dostrzec, że tuż przed atakiem kot przez chwilę wysyłał skierowane do człowieka sygnały, że nie chce już być głaskany. Chodzi tu o mowę ciała – kiedy zaczyna on machać ogonem, napinać mięśnie, kłaść uszy do tyłu czy zwężać źrenice, oznacza to, że powinniśmy cofnąć rękę i nie kontynuować w tym momencie głaskania. Pamiętajmy, że każdy kot ma indywidualną tolerancję na dotyk człowieka (jeden jest pieszczochem, drugi lubi kontakt z człowiekiem na swoich warunkach) i szanujmy tę odrębność naszego kota.

Rozwiązanie problemu: podczas kontaktu z kotem bacznie obserwujemy jego mowę ciała (zwłaszcza oczy, uszy i ogon). Kiedy kot zaczyna okazywać zniecierpliwienie, zabieramy rękę. Jeśli ataki w takich sytuacjach regularnie się powtarzają, możemy na jakiś czas ograniczyć trochę pieszczoty by kot miał na nie większą ochotę. Nigdy nie zmuszamy kota do kontaktu z nami (nie przytrzymujemy na siłę na rękach, nie pozwalamy też gościom i dzieciom zamęczać kota głaskaniem kiedy on tego nie chce). W zamian za to warto więcej się z kotem bawić i traktować to jako inną formę kontaktu z kotem, równie przyjemną i pożyteczną dla obu stron.

W momencie ataku można spróbować wydać z siebie piskliwy dźwięk, np. „oj!” (naśladowanie reakcji kociaka w podobnej sytuacji) lub powiedzieć „nie wolno!” stanowczym głosem, aby zasygnalizować kotu, że coś jest nie tak. Nie szarpiemy się z kotem i nie wyrywamy ręki na siłę. Przerywamy kontakt, wstajemy i odchodzimy, pozwalamy kotu się wyciszyć i uspokoić.

Przypominam, że nigdy pod żadnym pozorem nie karzemy kotów fizycznie! Poza oczywistym aspektem moralnym jest to po prostu nieskuteczne (zwierzę nie rozumie, za co dokładnie jest karane), a w przypadku zwierząt lękliwych nasila to tylko niepożądane zachowania, pogłębia lęki i niszczy zaufanie wobec opiekuna, co zostało naukowo udowodnione.

Stopniowo możemy wydłużać sesje głaskania i nagradzać kota smakołykiem kiedy zachowuje się spokojnie.

[Marta Chrzczanowicz]